Dlaczego powinnaś płacić za siebie?


 




Zacznijmy od nieśmiesznego dowcipu, który jest strasznie zabawny.

Andrzej umówił się na randkę z dziewczyną z portalu randkowego. Na spotkanie przyszedł z różą od kwiaciarki na rynku. Zabrał ją do restauracji, gdzie lekką ręką zostawił jakieś półtorej paki na samo jedzenie, kolejne pół na drinki i jeszcze napiwek. Po jedzeniu przyszedł czas na tany i kolejne drinki. Ona gdzieś zgubiła różę i „hihi”. Z dyskoteki suma rachunku to kolejne stówki i dobra zabawa. Do domu zamówił jej ubera, ale nie dostał zaproszenia do samochodu. Z trasy napisała mu, że fajnie się bawiła, ale to raczej nie to.

Tymczasem Marek na innym portalu poznał inną koleżankę, z którą umówił się na usługi seksualne na kwotę czterystu złotych za dwie godziny. Również się bawił świetnie. Ktoś się nim zainteresował i uczciwie zajął. Dostał zaproszenie na kolejne spotkanie na tych samych zasadach. Było miło i z pewnością niebawem skorzysta.

Pytanie: który z powyższych idąc do domu pomyślał o swojej koleżance „Głupia kurwa”?



Pośmiali się? To teraz na poważnie.

Ogólnie warto być dorosłym i za siebie płacić. I teraz podzielę się przemyśleniami „czemu tak”

Skupmy się na koleżance z pierwszego obrazka i jej podejściu. Facet ma się wykosztować, by zdobyć względy. Ona płaci czasem i swoją uwagą. Uważa je za na tyle cenne, że może zjeść i się pobawić na koszt hojnego mężczyzny, który powinien być zadowolony, że taka „wartościowa” osoba w ogóle poświęca mu swój czas.

Zdradzę Wam pewien sekret. Właściwie to jednak taką tajemnicę poliszynela, bo to żaden sekret tylko po prostu niektórzy nie są świadomi wiedzy.

Trzeba być naprawdę specyficznym facetem ze zbyt dużym poziomem wyjebania na swój czas, pieniądze i poczucie wartości samego siebie, żeby o swojej randce nie pomyśleć negatywnie.

Większość facetów po przewaleniu kilku (lub, niedajboże, kilkunastu) procent swojej wypłaty na kogoś innego ma jakieś oczekiwania. To automat i dotyczy większości populacji. Myślenie negatywnie o osobie, która nas w jakiś sposób naciągnęła to naturalny odruch.

Liczysz na coś. Naturalnym zjawiskiem jest łączenie tego z pójściem do łóżka. To nic złego, bo jest to stary jak świat scenariusz: gentleman na białym rumaku zajmuje się wszystkim dookoła niewiasty, by w ramach nagrody ona oddała mu się w namiętnym uniesieniu. FacetAlfaZdobywa.

W sumie nie jest to taki nieuczciwy układ. Nie ma też w tym nic złego. Jest jednak jeden warunek. Zarówno jemu i jej musi to pasować.

Ale powiedzmy sobie szczerze: Jak oceniasz kobietę i mężczyznę w takim układzie?

Niby chuj nam w sumie do tego i to ich życie, ale pogadajmy chwilę szczerze. Chcesz być którąś z tych osób? Chcesz być facetem, który musiał kupić by dostać? Chcesz być kobietą, za którą ktoś musiał zapłacić?

To teraz teraz już trochę mały sekret: jest nas więcej.

I żeby nie było; nie rozmawiamy tu mniej lub bardziej szczęśliwych małżeństwach i związkach, ale o rynku singielsko-randkowym. O związkach pogadam sobie kiedy indziej, jak już uznam, że się na tym znam.


Pogadajmy o czymś tak trywialnym jak pieniądze na pierwszej randce.

(ojej, jak można gadać o czymś tak nieważnym jak pieniądze? Blegh? Rzecz nabyta, szczęścia nie dają.

Serio? Znów powiedzmy sobie szczerze: pieniądze są nieważne w kilku sytuacjach. Najczęściej jednak kiedy są cudze. Wtedy można ich nie szanować.)

Otóż, nie ma nic dobrego w tym, że na wstępnie trzeba za Ciebie płacić (oprócz oczywiście tego, że w głowie szumi, brzuch pełen a portfel nie chudnie).

Zacznijmy od scenariusza, że jesteś jak laska z pierwszej części dowcipu. Najedzona, napita wracasz do domu wysyłając wiadomość, że jednak nie dość, że nie dojdzie do dodatkowej konsumpcji, to nawet nie masz ochoty na powtórkę z rozrywki.

Większość facetów nazwie cię takim określeniem, jakie pada w finale dowcipu. Jedni zrobią to pod nosem, inni na głos, niektórzy opowiedzą kolegom jakie to te leski dzisiaj pojebane, pojedynczym coś odpali i jeszcze będą cię wyzywać na czacie zanim ich zablokujesz.

I wiem, że możesz mieć wyjebane na opinię innych, ale... w opinii ogółu zawsze coś jest. Kwestia wulgarności to osobna sprawa. Ale co za różnica, czy powiedzą „głupia kurwa”, „jebana księżniczka”, czy „no cóż”. Negatywna opinia jest negatywna niezależnie od nomenklatury.

Nic dobrego się nie dzieje w takiej sytuacji.

A co w wypadku scenariusza, że kiedy jednak ta dziwaczna transakcja kupna-wymiany dochodzi do skutku? Co w sytuacji, kiedy nie kończycie w jego luksusowym mieszkaniu/apartamencie/aucie/u Ciebie?

Jest w porządku?

Nic bardziej mylnego.

Otóż wydaje Ci się, że jest pozytywnie i wszystko ok i w sumie, jak jemu pasuje, to tobie też. Facet rycerz dostał uczciwy układ i teraz będą buziaki, przytulaki oraz szacunek.

Tylko, że taki facet nie szanuje Ciebie. Szanuje siebie. Że go na to stać.


Randkując i pozwalając komuś ponosić wszelkie koszty tego przedsięwzięcia, sama robisz sobie krzywdę. Na własne życzenie stawiasz się w pozycji, gdzie masz małe pole do negocjacji i w sumie niewiele do zaoferowania. Sprawiasz, że można Cię wycenić i określić, że Twoja uroda i towarzystwo (w jakiejkolwiek postaci) to Twoje jedyne atuty.

I, powiedzmy sobie szczerze, może to być atrakcyjne dla faceta. Problem w tym, że na krótką metę. Nie stworzysz relacji z kimś, komu nie pasuje taki układ i kogo na takie coś po prostu nie stać.

A z kimś kogo na taką relację stać i jest przyzwyczajony do takiego układu? No cóż, życzę Ci jak najlepiej i żebym się mylił, ale często nie jesteś pierwsza.

I nie ostatnia.


A co zyskujesz płacąc za siebie?

W dużym skrócie: niezależność. Nie jesteś nic nikomu dłużna. Możesz iść do domu i jak ktoś coś Ci powie to on jest zjebem a nie Ty.


I nie piszę tego jako RANT na głupie kobiety. Nawet nie piszę tego z własnych doświadczeń bo jakoś mam na tyle szczęścia ostatnio, że nikt nie próbował potraktować mnie jako bankomat. Pod tym względem bardzo pozytywnie wspominam swoje życie romantyczno-erotyczne.

Piszę to jako dobrą radę.

Bo jestem dobrym człowiekiem i życzę Ci jak najlepiej.



***


Jest to moja nie pierwsza próba prowadzenia bloga z czym innym niż opowieści.

Jak wypali to będzie tego więcej.

Wsparcie można realnie wyrazić kupując ebooka

TUTAJ

Komentarze

  1. Piszesz o traktowaniu mężczyzn jak bankomat i zgadzam się że to złe, ale nie zgadzam się z tym żeby odmowa seksu na pierwszej randce była obrażą majestatu. Wszystko rozgrywa się w szczegółach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak jesteś poznaniakiem to możesz się zachować jak cebulak i kazać dziewczynie płacić za siebie, gdzie indziej to zostanie odebrane jako brak kultury.

    Każdy facet powinien wyczuć czy kobieta go naciąga czy nie, ale to zupełnie inna kwestia i nie ma nic wspólnego z tym czy się zgodzi na seks czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda na to, że umawiając się na randkę, w dobrym tonie jest odwdzięczyć się stosunkiem w zamian za żywność. Inaczej jest się kurwą... Jeśli facet uważa, że za sam fakt zapłacenia rachunku w knajpie należy mu się seks to naprawdę niech korzysta z fachowych usług.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jako kobieta, nie pozwalam płacić za siebie, żeby nikt nie mógł ode mnie niczego oczekiwać- ani na pierwszym, ani na kolejnych spotkaniach. Zarabiam i też kogoś szukam- to w trakcie poznania, nikt nikogo nie musi obdarowywać, bo każdy ciężko na swoje pieniądze pracuje. Jeśli coś tam z tego pyknie, można ustalić jakieś zasady w płaceniu albo grać w marynarzyka.
    Wstyd mi za "te pierwsze" przedstawicielki naszego gatunku. Szlag mnie trafia słysząc laski, które czasami idą na randkę, tylko, by nażreć się za darmo. Skoro rachunkiem w restauracji, gościu płaci za Twoje towarzystwo i Twój czas, kochana, to sama zdaj sobie sprawę, kim jesteś ;) Jeśli Ci to pasuje, to okej i następnym razem szukaj sponsora otwarcie, zamiast burzyć porządnym facetom obraz kobiety. Dzięki z góry :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyrwa - fragment

Kroniki wódy i tatara (Karol i Agatka)

Jak zrobić loda