Karolina: część szósta (ostatnia)
Przylegam do niej całym ciałem, leży pode mną na brzuchu. Poruszam się na razie leniwie. Spocona skóra już klei się do siebie. Zatapiam zęby w jej policzku. Wchodzę głębiej. Jej nogi złączyłem własnymi kolanami. Ona się na nich jeszcze bardziej wypina.
- Chcesz w ty...?
- Nie – stęknąłem.
- Oh – ona też
Ta pozycja miała wile plusów, których jestem świadom. Po pierwsze: zawsze dojdziesz. Nieważne w jakim jesteś stanie, jak bardzo piłeś, ćpałeś, jak bardzo jesteś zmęczony i ile razy dochodziłeś wcześniej. Po drugie: nie jest męcząca. Po trzecie: nie musi stać niczym sztywny drąg. Możesz nawet już być miękką parwówczeką. Po czwarte: nie jest to zawsze istotne, ale masz całą kontrolę. Ona się może tylko lepiej lub gorzej wypiąć. Po piąte: jakby lubiła w tyłek, to nie jest daleko.
I w tej pozycji jest zawsze ciepło i wilgotno. Przynajmniej u mnie. Takie mam doświadczenia.
Jeszcze lubię w trakcie dłonie skrępować. Albo jak sama lubi sobie pomóc, to nie muszę jednak tego robić.
A ona chyba pomyślała, że polubi. Prawą dłoń wyrwała z mojej i skierowała pod siebie, poniżej brzucha. Przez chwilę zacisnęła palce mnie jakby chciała sprawdzić czy jestem jeszcze twardy.
Nie byłem, ale jej dotyk pomógł.
Wypięła się tak, jakby chciała się nadziać. I poczułem jak jej palce zaczęły wibrować w miejscu, które wcześniej lizałem.
- Nie będzie to długo trwało.
- Wiem... Mhm... Dogonię cię.
Zaciska się na mnie. Znowu specjalnie. A ja rosnę. On to poczuła.
Zaczęła głośno oddychać. Dostosowała się do moich ruchów. Możliwe, że ja do jej też.
(nieistotne, bo nieważne)
Unoszę się na chwilę na ramionach. Mi to daje lepsze wrażenia wizualne, jej fizyczne. Obracam jej głowę na bok.
„Czy lubi, żeby podduszać?”
„Może.”
„Następnym razem.”
Tym razem.
Opadam łokcie i znów pokrywam ją cały. Zaciskam place jednej dłoni na włosach, drugiej na szyi.
- Yh?
Ale w oczach widzę błysk jak zwalniam uścisk.
Uśmiech, kiedy znów zaciskam palce.
(a propos palców; jej na dole wcale nie zwalniają)
Jej ciało zaczyna się wyginać, kiedy nie może złapać oddechu. Puszczam. Jest głośna, to nie jest już tylko podniecenie. Zasłaniam jej usta i słyszę jak dusi krzyk.
Wygina biodra do góry. Wpycham się w nią.
Ona krzyczy przez palce.
Podnoszę się do góry by wejść znój do końca.
Nie ma moich palców, więc krzyczy.
A ja rosnę by to skończyć.
- Ku...
Jej biodra mają swobodę, więc zaczyna się na mnie trząść. Jakby ciało chciała mnie jeszcze w innych miejscach. Całość jest dość chaotyczna.
Niby damy przodem, ale jebać konwenanse. Dochodzę tuż przed nia.
A ją to doprowadza.
Czyli w sumie razem. Tak jakby metaforycznie pierwszy wszedłem, żeby przytrzymać drzwi.
***
- Mhm?
- Mhm
- Możesz zostać do rana?
- Nie muszę.
- Dla mnie możesz.
- To chcę.
***
Witaj czytelniku.
Jeżeli Ci się to wszystko podoba,
ebook mojego autorstwa możesz kupić
Na każdy kolejny wpis czekam z utęsknieniem ☺️
OdpowiedzUsuńTo nie może być koniec !!
OdpowiedzUsuńTo kiedy kolejna? :D
OdpowiedzUsuńŚwietne to jest.
OdpowiedzUsuń