Jest to jeden z tych wieczorów, kiedy nie mam nic obowiązkowego do roboty i wychodzę. Powinienem siedzieć w domu, poczytać książkę albo obejrzeć film i nie szukać kłopotów. Zamiast tego jestem głodny emocji, nudzę się, wychodzę nieumówiony z nikim wiedząc, że na pewno kogoś spotkam. Jeżeli nie to zacznę pić i ktoś spotka mnie. Z jednej strony chcę być sam, z drugiej mam nadzieję, że coś się wydarzy i nie będzie to kolejny nudny wieczór. Problem w tym, że dawno nie miałem nudnego wieczoru. Wchodzę do lokalu gdzie bywam za często. Na tyle często, że jak nie było mnie kiedyś przez tydzień to ludzie, których nie znam martwili się o mnie. - Cześć! – słyszę po otwarciu drzwi. Uśmiecham się i przyłapuję, że nie jest to uśmiech numerowany. Naprawdę się cieszę, że tu jestem. - Dobrywieczór – dopowiadam z udawaną elegancją. Za barem i na barze widzę znajome twarzy i próbuję dopasować do nich imiona. Nie jest prawdą, że zlewam ludzi i wyrażam brak szacunku do nich nie mając pojęcia jak się nazywa
- Co u Ciebie teraz słychać? - spytała. - Zmiany na lepsze. - Duże? - spytał. - Diametralne. - Chcesz o tym porozmawiać? - To też się zmieniło od naszego ostatniego... spotkania. - Wtedy byłeś bardzo wygadany. - Przedłużałem. Teraz już nie żyje kłamstwami. * ** Po pierwszym razie zastanawiałem się kto w ich związku jest krzywdzony. Bo to był raczej związek niż luźna relacja. We dójkę chcieli się zabawić we trójkę, chyba mieszkali razem, ale najpierw chcieli się spotkać w apartamencie, zamiast u siebie. On był jakimś artystą malarzem, około trzydziestki. Ona, świetnie zachowana czterdziestka, na oko po jednym dziecku. Możliwe, że już odchowanym i z gdzieś tam szczęśliwym byłym mężem. Jego zastanawiało moje pytanie o zasady dotyczące całowania. Po tym jak nasze usta na chwilę się spotkały, okazało się, że jednak jest przeciwny i nie może na to patrzeć. Jednak coś tam miało swoje granice. Nie miał jednak problemu ze tej nocy byłem w parokrotnie w paru in
W ogóle się zastanawiam po co ja to piszę. Po pierwsze: nigdy nie robiłem loda. Powiem więcej, nigdy nie zamierzam. Myślałem o tym i mnie to nie jara. Po drugie: w swojej namiętniej, krótkiej książce (do kupienia TUTAJ ) bardzo szczegółowo opisałem dwa lody robione w sposób zły i dobry. Więc zawsze możecie po nią sięgnąć zamiast szukać po internecie dobrych rad. Technik robienia dobrze ustami jest mnóstwo i na pewno są dobre i złe. Zamiast rozwodzić się na temat „jak”, odpowiem na pytanie „jak nie” Nie używaj zębów. Nigdy, Przenigdy. NIE. Koniec wpisu. Nie mam nic więcej do powiedzenia. A skoro jeszcze tu jesteście to przejdźmy do rzeczy. Nie odpowiem Wam na pytanie „jak należy?”, bo uważam, że ważniejszym pytaniem jest „dlaczego?” Po co robić loda i dlaczego warto to robić z odpowiednim nastawieniem? Robienie komuś dobrze sprawia mu przyjemność nie tylko fizyczną ale i psychiczną. Bycie w pozycji biernej kiedy dost