Karolina: część piąta
Teraz już jest bez żadnego scenariusza, ładu i składu.
Ja jestem na górze a ona oplata mnie wszystkimi kończynami. Robimy to powolnie. Poruszamy się leniwie jednostajnym rytmem. Wchodzę i wychodzę z niej na całą głębokość za każdym razem.
Cyklicznie, bez gwałtownego dociskania za każdym razem i bez brutalności. Bez pokazywania "kto tu rządzi". Bez presji, że ktoś tu musi rządzić. Nikt nie musi rządzić, jak jest żądza.
Cały czas się całujemy. Nasze usta przerywają tylko na chwilę by złapać oddech. Wtedy drugie usta całują inne miejsca, których potrafią dosięgnąć. Policzki, twarz, ramiona, szyję, uszy, znowu usta.
Czuję się zadowolony z siebie i ze swojego performance'u. Nie spodziewałem się, że będę potrafił być jednak namiętny i uprawiać slow-sex. Nie dzisiaj i nie w obecnym stanie.
Ale to się dzieje. A jej się to strasznie podoba.
Mam wrażenie, że ją to dość mocno zaskoczyło. Sytuacje w których mnie poznała mogły sugerować, że będę klasycznym starzejącym się fuck-boyem z przeszłością, który weźmie, zrobi popisówę, bo jednak (z racji wieku) coś tam potrafi, spuści się w ustach i pójdzie spać (albo do domu).
Albo będzie to robił w sposób nieudolny, ponieważ nikt do tej pory nie wyprowadził go z błędu, że zwykłe ruchy w przód i w tył to za mało, a walenie od tyłu jak młot pneumatyczny rzadko kiedy się sprawdza. Można się tylko potem pochwalić, że jest się obolałym. Nic specjalnego.
Mam wrażanie, że wstępnie potraktowała mnie jako opcję awaryjną na ten wieczór. Spotkaliśmy się przypadkiem, przypadkiem byłem w jej mieszkaniu i teraz przypadkiem byłem wewnątrz. Jakby nie miała orgazmu to przynajmniej miałaby odbudowane ego, że ktoś na nią leci i może sobie od tak wyrwać faceta na ulicy (mowa o mnie).
Takie mam wrażanie. Jak było naprawdę - kiedyś zapytam.
Tymczasem robimy to po raz trzeci. Mi ciągle stoi. Ona znów dojdzie (wiem to, bo piszę z przyszłości). I ogólnie jest bardzo dobrze.
Dłońmi krążę po jej plecach, ramionach, szyi, pośladkach. Wszędzie gdzie uda mi się wcisnąć między jej gładką skórę i materac. Przejeżdżam palcami po udach i podciągam je do góry. Nie muszę teraz specjalnie dociskać by wejść minimalnie głębiej. Ona wzdycha za każdym razem jak jestem cały.
Rytmiczne westchnięcia zamieniają się w jęki.
- Dasz... o... radę dojść?
- Mhm.
- No chy... mm..
Na dole czuję ciepło i wilgoć. Zaciska się na mnie. Chyba robi to specjalnie. (w przyszłości się okazało, że tak)
Przewraca mnie na bok. Potem na plecy. Poodnosi się do góry, a ja na dole czuję, że zaciska się na mnie jakby żelazny zestaw żelaznych pierścieni.
Chwyta mnie za obie dłonie i przyciska je do pościeli.
- O ...
- Dojdziesz. - Uśmiecha się, ja jej kręcone włosy opadają mi na twarz.
Podnosi się cała i opada.
- Wą... tpię
- Co? - Przyśpiesza ruchy.
- Nie w tej pozycji.
- W jakiej chcesz.
Podnosi się i opada na mnie nie zważając na rozmowę. Ja się zastanawiam. To jest rzeczywiście przyjemnie, ona, to jaka jest ciasna, to jak podskakuje, ten widok, jej piersi, falujące włosy, sterczące sutki. Jest piękna.
Wykręciłem ręce by uwolnić się z uścisku jej dłoni. Podniosłem się najpierw na łokciach i zatopiłem usta w jej sutkach. Usiadłem i skierowałem się do szyi. Jej dłonie opadły na moje ramiona, wtopiły się we włosy i przyciągnęły nasze usta do siebie.
- Dojdziesz.
- Zaraz.
- Mhm.
- To ważne?
- Tak.
To jeszcze chwile trwa, te specyficzne pocierające ruchy, kiedy jestem w niej cały czas i tylko poruszam się w środku. Na boki. Dotykam miejsc, ścian, do których przy zwykłym "przód/tył" się nie dociera.
- Hmmm.
- Hm?
- No weź.
- Zaraz.
Nie zaciska się już na mnie.
Rozpływa się.
***
Popycham ją na plecy, pochylam się nad nią, wychodzę i czuję jak się za mną zamyka. Patrzymy na siebie. Romantycznie w sumie jest.
- Co? - Muszę przyznać, że uwielbiam ten zakłpotany uśmiech.
- Nic. - Znowu się całujemy.
Moje dłonie zjeżdżają na jej biodra i w wykonują klasyczny ruch mający sugerować, że ma się obrócić.
Tak robi a nasze usta ciągle są spięte.
Przez chwile chce się podnieść i być na czworaka. Moim ciałem daję jej do zrozumienia, że ma ciągle leżeć. Zatapiam usta w jej szyi, kładę się na niej, dłońmi podnoszę jej biodra do góry. Blokuję jej kolana między moimi. Krępuję ją całą swoim ciałem.
Swoje biodra unoszę, żeby zrobić dystans potrzebny by się w nią po prostu wślizgnąć.
***
Witaj czytelniku.
Jeżeli Ci się to wszystko podoba,
ebook mojego autorstwa możesz kupić
Podoba się bardzo i jest bardzo przyjemne ��
OdpowiedzUsuńWięcej, prosimy o więcej ��
OdpowiedzUsuńDajesz, dajesz! Nie przestajesz ;)
OdpowiedzUsuńCzekam ����
OdpowiedzUsuń