Karolina: część czwarta
Kładę się obok niej i wcale nie zamierzam ukrywać, jak bardzo jestem z siebie zadowolony. Obserwuję jak uspokaja jej się oddech i powoli znika gęsia skórka z ramion. Zaciśnięte oczy się na chwilę otwierają i patrzą prosto w moje.
Po tym jak znów je zamyka wnioskuję, że nie ma obecnie żadnego pomysłu na dalszą rozmowę. Myślę, że ostatecznie to by tak teraz poleżała.
Zakładam ręce za głowę i patrzę się w sufit.
- Już nie bądź z siebie taki dumny - westchnęła.
- Co?
- Ten uśmiech... Chyba Cie takiego jeszcze nie widziałam.
- Mhm.
- Będziesz się teraz puszył jak paw.
- Nie mam powodów?
- Masz. Zasłużyłeś nawet na medal.
- Haha.
- Oto, z racji przyznania mi samodzielnie praw do tego, nadaję Ci tytuł Najlepszego Kochanka na Starym Mieście.
- Hahahahaha... Dzięki.
- Oto Twoja nagroda.
Należy zaznaczyć, że w trakcie tej konwersacji, słowa były szeptane, a jej usta zjeżdżały od szyi wzdłuż mojego ciała. Ostatnie słowa padły jak była językiem poniżej pępka, a brodą dotknęła mojego, naprężającego materiał bokserek, penisa,
Obiema dłońmi odchyliła tkaninę i pochłonęła ustami czubek.
To jak zassała ten mały kawałek mojego ciała sprawiło, że resztą szarpnęło.
Aż wyrzuciłem biodrami do góry, wpychając się głębiej, bez takiej intencji.
- Mhhm. - usłyszałem westchnięcie.
- Wybacz.
- Uh... - uśmiechała się znowu. - Pomóż mi z włosami.
- Hm... - zagarniam je w niezgrabny kucyk.
- Gdzie Twoje maniery?
- Wybacz poooo... ossssshe.
Językiem zrobiła coś czego nie czułem od bardzo, bardzo dawna. Jestem stary to może być to już ponad dekada.
(a jakbym miał się nad tym zastanawiać to od ostatniego razu minęło jakieś piętnaście lat)
Pieściła wiązadełko.
Ja pierdolę.
Niech żałuje ten, którego miejsce dziś zajmuje. Przegrał życie. Ja wygrałem loterię. Blowjob Jacpot.
- Dobry boże.
- Dobrze?
- Za dobrze.
- Wiesz, że tak nie dojdziesz?
- Wiem.
- Będzie Cię boleć.
- Nie umrę... o kurrrr....
Złota dziewczyna.
Ale po trzydziestu sekundach dłużej nie mogę. Kto przeżył coś takiego to zrozumie.
Zaciskam mocniej palce na jej włosach.
- Uhm. - chyba wie o co chodzi.
Ściągam ją w dół. Przyciskam do siebie. Rozkosz zgromadzona w w tym dziwnym miejscu rozlewa się ciepłem na resztę ciała.
- Jezu - wezwałem imię pana boga naszego bez potrzeby. Mam nadzieję, że tu nie przyjdzie.
(jeszcze będzie miał pytania)
Sciągnałem ją na dół. Bez oporu wzięła mnie całego. Zakrztusiła się. Udławiła.
Zwolniłem uchwyt.
- Ugh... tfu. - Spojrzała na mnie i przyspieszyła ruchy dłonią. Po jej brodzi spływała gęsta ślina. Wytarła ją mną.
Miała w oczach wypisaną jakiegoś rodzaju satysfakcję. Po mich reakcjach i pewnie po wyrazie twarzy wiedziała, że jest mi dobrze, że tego potrzebowałem. Że czekałem, aż takie coś się wydarzy.
Po chwili znów miała mnie w ustach i zrównała ruchy ze swoją dłonią. Moje palce w jej włosach wcale nią nie kierowały, tylko biernie je trzymałem. Przyśpieszyła by zaraz znów pochłonąć mnie całego ustami. Odłożyła dłonie na moje kolana.
Tym razem cofnęła się bardzo powili. Miałem wrażenie, że jej usta zasysają każdy centymetr mojej powierzchni. Wybrzuszają się na każdej żyle i wybrzuszeniu.
Samą żołądź zassała.
- Kurrr...
Jakby miała zamiar ją oderwać.
CMOK
Usłyszałem dźwięk jakby otwarto butelkę szampana.
- Jak?
- ...
- MHm - znów miała mnie w garści.
- Chcesz mnie zabić?
- Będziesz w stanie później drugi raz?
- Kiedyś mogłabyś nawet mieć nadzieję na czwarty.
Jej dłoń przyspieszyła.
- Kto nie ryzykuje...
Teraz to był już moment. Podobno było mnie dużo i nie smakowałem, jak mój tryb życia.
***
Witaj czytelniku.
Jeżeli Ci się to wszystko podoba,
ebook mojego autorstwa możesz kupić
Człowieki to jest petarda, a my ją trzymamy oburącz bez najmniejszej obawy kiedy wybuchnie, chciałbym tego więcej i więcej oraz częściej ��Stawiam karton Wyborowej za tą robotę ��
OdpowiedzUsuńPerwersje obserwuję od wielu lat, czekam na każdy kolejny post, kilka słów wyrwanych z kontekstu, wpisujących się w moją wyobraźnię jak nic innego.
OdpowiedzUsuńRobisz mi dobrze za każdym razem.
Dziękuję ��