Tinder: Natalia (część druga)
(Drzwi masz otwarte)
No cóż. Sprawdzam klamkę. Rzeczywiście jest otwarte. Bezmyślnie pchnąłem drzwi do przodu nie za stanowiąc się, czy w coś walną. Oczywiście w coś walnęły.
- Wchodzisz w przytupem. - usłyszałem głos w głębi przyjemnie ciepło oświetlonego mieszkania.
- Lubię dramaturgię.
- Czasami bywa wskazana.
- No tak.
- Sytuacja jest trochę... teatralna.
- Mało książkowa.
- Dobry film by z tego był.
- Nie wiadomo, jak się rozwinie.
Zapadła cisza. Kończą mi się cięte riposty. Jestem już pijany.
- Mam wino. - Postawiłem butelkę na stole jakby to była jakaś karta przetargowa, która miała mnie uratować. Sięgnąłem do kieszeni. - Fajki też.
- No nareszcie - podziałała niemalże wyrywając mi paczkę z dłoni. - Dawno jarałeś?
Była rzeczywiście ładna. Szczupła, wysoka blondynka. Ubrana w czarne spodnie dresowe z gatunku "po domu, ale z ekstrawagancją". Na górze miała luźny sweter skrojony tak, żeby odsłaniał brzuch kiedy stoi i dekolt kiedy się pochyli. Może nawet głębiej niż dekolt. Na pewno nie było jej w tym ciepło.
- Przed chwilą.
- Chodź na balkon.
- A wino?
- To otwórz a ja idę zapalić.
Moja asertywność spadła na chwilę poniżej poziomu mojej akceptacji. Także popatrzyłem jak odwróciła się i wychodząc odpaliła papierosa. Pierwszy wydech dymu miała jeszcze w mieszkaniu. Nie wiem czemu zwróciłem na to uwagę, ale jej lokum nie wyglądało na miejsce gdzie się jara szlugi wewnątrz i kiepuje na podłogę. Było całkiem zadbane. Dużo roślin, nie kwiatów, ale roślin. moją uwagę zwróciły te chwasty z liściem w kształcie serca co jak je podlewasz i postawisz na szafie to rosną w dół aż do podłogi. Nie mam pojęcia jak się to nazywa, ale tam było i nie widziałem tego pierwszy raz. Meble były przeważnie drewniane, wyglądały jak robione na zamówienie. Sam aneks kuchenny szanuję, bo był z Ikei.
Otwieracz nie znalazł się tam gdzie były sztuczce. Niestety samą szufladą nie dało się pieprznąć ostentacyjnie ze względu na spowalniacz. Nie żebym był zdenerwowany, po prostu lubiłem sprawdzić czy działa. Nie było go też w pierwszych z brzegu szafkach górnych. Nieraz go ludzie trzymają tam razem z kieliszkami. Kieliszki znalazłem.
- Mówiłam, że nie ma otwieracza?
- W sumie, chyba nie. Nie jestem pewien.
- I co teraz?
Chwila ciszy.
- Teraz pozostają nam durne pomysły z czasów studiów - powiedziałem i do mnie dotarło, że okres życia, który ja mam ponad dekadę za sobą, ona pewnie dopiero zakończyła.
- Nie szkoda Ci koszuli?
- Mogę ściągnąć.
Potem się okazało, że powinienem.
***
Witaj czytelniku.
Jeżeli Ci się to wszystko podoba,
ebook mojego autorstwa możesz kupić
Bardzo obiecujący wątek oby trwał jak najdłużej ��
OdpowiedzUsuńNo...
OdpowiedzUsuńwciągałem się. Jest napięcie.