Kroniki wódy i tatara (odcinek pierwszy)

 

Setki myśli pędzą, a pot w sól wystygł

Oddychać mogą ledwo przez zszargane od kół zmysły

Stan, który osiągają tylko ludzie sobie tak bliscy

Na ustach mają swój smak ostrzejszy od Harissy

Szept - nic nie mów, zostań, nic nie mów, zostań

Ubiera się bez słowa, jak wyjdzie w to miejsce, przyjdzie znów otchłań

- Problem - Freon




CO

JA

TU

KURWA

ROBIĘ

Jest po trzeciej, prawie czwarta. Najpopularniejszy lokal w tym mieście, które czasem kocham a czasem nienawidzę. Nie jestem sam. Są tu ludzie, którzy są dla mnie ważni, są też ludzie, których dopiero poznałem, i tacy których nawet nie znam. Kilka osób, których odruchowo nie chcę poznać.

Jutro jest sobota a ja mam obowiązki, które są dla mnie ważniejsze niż to co robiłem od poniedziałku. Nie jest mi wszystko jedno i o tym pamiętam.

Jestem pijany. Wcześniej były dwie butelki wina w budżecie circa dwadzieścia złotych. Poleciały szoty. Za to, że postawiłem jej wstęp siostra kolegi wcisnęła mi kolejną lampkę na barze. Chłopak koleżanki właśnie roluje w palcach miękkie narkotyki.

Trwa dyskusja na temat w związku, z którym jeszcze tydzień temu dostałbym trigera, słowotoku i ostatecznie bym do siebie wszystkich zniechęcił. I pewnie poszedł obrażony. Albo by mnie wyrzucili.

Nic nie mówię. Odłączyłem się.

Na twarzy podobno mam uśmiech. Zapomniałem, że jestem smutny. Podoba mi się.

Idziemy na parkiet. Na oko zawyżam jednostkowo średnią wieku. A nie... Stoją jakieś creep'y pod ścianą. Mam nadzieję, że mnie tak ludzie nie widzą.

A jak mnie widzą? Dziś się dowiedziałem, że krąży o mnie opinia na mieście. Nie trudno się domyślić, że jest ona związana z moją ponadstandardową aktywnością romantyczną. Podobno mam wokół siebie jakiś wianek, który częściowo wie o sobie, częściowo nie, a ja się świetnie bawię w różnych kombinacjach.

Z jednej strony mi to schlebia. Z drugiej strony to nie jest prawda. Z trzeciej, wcale mnie to nie pociąga. Kiedyś byłem tam, robiłem to. Nie chcę tam wracać.

Z czwartej strony, najważniejszej, taka opinia strasznie utrudnia poznanie kogoś, komu zależy na czymś innym niż sprawdzenie, czy w tych bzdurach jest coś więcej niż ziarno prawdy. Raczej nie szukają ziarna, tylko solidnego ogóra.

Ale to są przemyślenia, które dopiero przyjdą. W tamtym momencie byłem zajęty. Patrzeniem w oczy i rozmową. Dialogiem na tematy popkulturowe, które zeszły na podział pokoleniowy, przepaść światopoglądową wynikającą z wieku, poszukiwanie jakiegoś opowiadania, które kiedyś osobno czytaliśmy i nie pamiętamy tytułu, a kończymy na tym, że w sumie lubimy bawić się narzędziami w drewnie.

Słuchaj mnie Boże, w którego nie wierzę. Dzięki Ci. Jest fajnie.

Ona rzeźbi dłutem. Ja wolę gumówką (google it, jak nie wiesz o co chodzi). Ona lubi delikatne detale. Ja wyrównuję płytę na wymiar (o ile listwa jest prosta).

Ona pracuje czysto. U mnie wióry, kurz, pylica i zerwany paznokieć.

Jak byłbym był młodszy o tę dekadę różnicy wieku, pewnie bym się zakochał.

Ale z drugiej strony moje umiejętności stolarskie dziesięć lat temu nie były na poziomie z dziś. To znaczy nie istniały.

Wracamy na parkiet. Creep'y dalej są. Są też przedstawiciele młodzieży obojga płci. Nie wiem czy nie wyglądam jak debil uprawiając te techno pląsy. Przestaję się nad tym zastanawiać, kiedy zbyt często zaczynamy spotykać się wzrokiem.

Dochodzą kolejni znajomi, nieznajomi, ludzie obcy. Jakaś losowa laska próbuje mnie wyciągnąć. Uśmiecham się grzecznie. Po chwili wracam do swojego kółka. Ona tańczy z kimś innym.

(Nigdy nie wiesz kiedy, dlaczego i jak mocno jebnie depresja)

Światła mrugają, leci remiks jakiegoś remiksu.

Nic to. Noc jak noc. Kolejny dzień w biurze.

Odwracam się z zamiarem sprawdzenia, czy mam już dość alko na dziś.

Łapie mnie za rękę. Odwraca. Wciąga w grupę. Stawia obok siebie.

Tańczymy teraz lekko skierowani w swoim kierunku. Niby tańczymy neutralnie w grupie z innymi. Niby jest jakaś bańka w której jesteśmy tylko my.

Czas ucieka. Czas zwalnia kiedy wszyscy zniknęli w tłumie (albo to my).

Dawno nie odważyłem się wyjść z inicjatywą pocałunku. Czekałem na cudzy ruch, bałem się odrzucenia, nie chciałem poczuć, że to jednak nie to.

Ale chuj.


***

Witaj czytelniku.

Jeżeli Ci się to wszystko podoba,

ebook mojego autorstwa możesz kupić

TUTAJ

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Karolina: część szósta (ostatnia)

Tinder: Natalia (część pierwsza)

Karolina: część piąta